Niezwykłe pluszowe ZOO i s-ka. Świetna zabawa i nauka!

Rogate symbole świąt: renifer, jeleń i łoś 0
Rogate symbole świąt: renifer, jeleń i łoś

Jak świat długi i szeroki, wiele jest w nim symboli nieodłącznie kojarzonych z Bożym Narodzeniem. Pomijając różnice kulturowe i wyznaniowe, niemal w każdym zakątku globu ludzie powiedzą, że jednym z najbardziej rozpoznawalnych, wyrazistych atrybutów zimowych świąt jest Mikołaj z zaprzęgiem rogatych przyjaciół. Ale właściwie dlaczego?!

Kultura masowa przyprawiła jeleniowatym rogi. Miłe są to jednak rogi – nastrojowe, dźwięczące dzwoneczkami u szyi i szurające kopytkami po śniegu, by za chwilę wzbić się w powietrze i pociągnąć za sobą wypchane prezentami sanie, dowodzone przez grubawego, dobrotliwie śmiejącego się Świętego Mikołaja.

Ten wizerunek, spopularyzowany w reklamie Coca-Coli z 1931 r., ma znacznie dłuższą historię. Powstał już bowiem w 1832 r., w wyobraźni pisarza Clementa C. Moore’a, autora wiersza „Noc wigilijna” (wiersz znajdziecie na końcu artykułu – miłej lektury!). Utwór ten jest zbiorem aktualnych do dziś wyobrażeń o Świętym Mikołaju – choć przed jego publikacją wizerunek bożonarodzeniowego dobroczyńcy był zgoła inny. Zamiast na pana w czerwonym kubraczku spójrzmy jednak na jego rogatych kamratów. 

Sanie z napędem na renifery

W „Nocy wigilijnej” poznajemy wszystkie renifery Świętego Mikołaja, których imiona, według jednego z przekładów, brzmią: Kometek, Amorek, Tancerz, Pyszałek, Błyskawiczny, Fircyk, Złośnik i Profesorek. Spostrzegawczy zauważyli z pewnością, że brakuje wśród nich bodaj najbardziej znanego Mikołajowego rena: Rudolfa. Wszystko się zgadza, bo do zaprzęgu ośmiu rogaczy dołączył on dopiero w 1939 r., za sprawą powieści „Rudolf, czerwononosy renifer” autorstwa Roberta L. Maya. Niektórzy kojarzą nie tyle powieść, ile piosenkę pod tym samym tytułem, skomponowaną przez Johna Marksa, szwagra wspomnianego pisarza.

Opowieść Maya, wydana w formie bogato ilustrowanej książeczki rozdawanej dzieciom w okresie przedświątecznym przez sieć sklepów Montgomery Ward, stanowiła pomysłową kontynuację świątecznej wizji Clementa C. Moore’a. Według tej historii Rudolf, syn Profesorka, urodził się ze świecącym czerwonym nosem, przez co stał się obiektem drwin ze strony innych reniferów. Jak na wigilijną opowieść z morałem przystało, i ta musiała mieć szczęśliwe zakończenie. A było to tak: pewnego razu, gdy noc wigilijna okazała się na tyle mglista, że Mikołaj chciał już zrezygnować z podróży dookoła świata, zauważył Rudolfa i stwierdził, że jego świecący czerwony nos znakomicie nada się na lampę, oświetlającą drogę do domów wszystkich grzecznych dzieci. W ten oto sposób smutny, wykluczony ze stada Rudolf zyskał szansę, by ze swej wady uczynić wielką zaletę, i oczywiście na stałe dołączył do zaprzęgu Mikołaja.

Pełna ciepła bożonarodzeniowa historia o sympatycznym Mikołaju i jego dzielnym zaprzęgu stała się kanwą wielu innych bajek, powieści, filmów, obrazów i gier komputerowych. Mnogość koncepcji twórców nie pozostała bez wpływu na wizerunek świętego i jego rogaczy. Mnie w szczególności zastanawia wygląd zwierząt. 

Co z niego za łoś!

Wiadomo, że renifer ma rogi, ale mają je także inne jeleniowate. Wprawne oko bez trudu odróżni poszczególne rodzaje zwierząt, lecz tam, gdzie biologia miesza się ze sztuką wizualną i nieskrępowaną inwencją artystów, filmowców i rysowników, często okazuje się, że ktoś nieopatrznie zastąpił renifery jeleniami albo nawet łosiami! Ot, wystarczy założyć im na głowy inne rogi i gotowe, miks renifera z jeleniem jak malowany…

Choć na pierwszy rzut oka zwierzęta z rodziny Cervidae są podobne, znacząco różnią się od innych przedstawicieli budową ciała i wyglądem poroża.

Łoś, jeleń, renifer - różnice

Jeleń - wygląd

Łoś - wygląd

Renifer - wygląd

Na mylne wyobrażenie o rogaczach duży wpływ ma też sztuka użytkowa. Gdy zerkniemy na modne ubrania czy dodatki do wnętrz z motywem jelenia – rozchodzące się niczym świeże bułeczki szczególnie w okresie przedświątecznym – nierzadko okazuje się, że to wcale nie jeleń, lecz łoś. A tam, gdzie próbujemy dostrzec łosia, w rzeczywistości mamy do czynienia z reniferem… Mnie, przyrodnika z pasji i wykształcenia, trochę to razi. Dlatego cieszę się, że w ramach działalności sklepu KaRoKa współpracuję z producentami The Mountain, LazyOne i Wild Republic, troszczącymi się o niezakłamywanie biologicznych faktów. Dzięki temu także Wy możecie poznać różnice w wyglądzie rogatych i już nigdy nie zaliczycie wstydliwej wpadki. 

Spójrzcie tylko: wielki, ociężały łoś w świątecznym anturażu prezentuje się równie wspaniale, jak smuklejszy renifer czy dumny jeleń!

Zobacz całą kolekcję Rogate na święta - koszulki, kocyki, sukienki, szlafroki, śpiwory z łosiem, jeleniem, reniferem

Ale jeleń…

A skoro już przy jeleniach jesteśmy, nie mogę nie pomknąć myślami w tym kierunku i nie wyjaśnić – oby raz na zawsze – że SARNA TO NIE SAMICA JELENIA! To mylne przekonanie, niestety rozpowszechnione na tyle, że jakoś nie chce dać nogi ze świadomości społecznej.

Gwoli ścisłości: jelenie i sarny to dwa zupełnie różne gatunki zwierząt. Samce jelenia nazywa się bykami, samice zaś – łaniami. Z kolei w przypadku saren samce to rogacze lub kozły, a samice to kozy. No i jak tu nie pomylić tej kozy z tamtą kozą?!

5,6 mln reniferów zrobionych w balona

Uff, niełatwe to zadanie, ale wierzę, że przygotowując się do Bożego Narodzenia, znajdziecie choć chwilę na zajrzenie do świata wspaniałych rogatych zwierząt, które – posłużę się tu internetowym slangiem – „robią nam święta”.

Być może zachęci Was ciekawostka z pogranicza nauki i świątecznej fantazji, mówiąca o tym, że aby uszczęśliwić wszystkie grzeczne dzieci na świecie, Święty Mikołaj musiałby załadować na swoje sanie aż 840 tys. ton zabawek. To z kolei wymagałoby użycia nie dziewięciu, lecz… 5,6 mln reniferów w zaprzęgu. Na pewno zastanawiacie się też, jakim cudem ciężkie, ważące średnio 270 kg renifery są w stanie unieść się w powietrze i latać. Naukowcy specjalizujący się w inżynierii genetycznej twierdzą, że istnieje taka możliwość – wystarczy zamienić płuca renów w… wielkie bańki wypełnione helem. Ja jednak wolę prostsze wyjaśnienie: to magia.

Magia, której gorąco – wbrew panującej na zewnętrz pogodzie – życzę Wam wszystkim na nadchodzące święta!

Katarzyna

PS A teraz obiecany wiersz „Noc wigilijna”, który każdego wprawi w wyjątkowo świąteczny nastrój. Przeczytajcie sami, przeczytajcie dzieciom – niech to Boże Narodzenie będzie bajkowe! 

 

PS A teraz obiecany wiersz „Noc wigilijna”, który każdego wprawi w wyjątkowo świąteczny nastrój. Przeczytajcie sami, przeczytajcie dzieciom – niech to Boże Narodzenie będzie bajkowe!

Clement C. Moore

Noc wigilijna

 

Działo się to w Wigilię.

Gdy wśród nocnej ciszy

nie słychać nawet skrobania myszy.

 

Nad kominkiem wiszą pończochy dla zachęty,

by Gwiazdor zostawił w nich prezenty.

Dzieciom otulonym w puchowe kołderki

przyśniły się najsłodsze cukierki.

 

Mamusia w chusteczce na głowie

skuliła się, jak do drzemki zimowej.

Wtem usłyszałem jakiś hałas na dworze.

 

Ciekaw, kto przybywa o tej porze,

szybko otworzyłem okiennice,

by wyjrzeć na opustoszałą ulicę.

 

Blask księżyca zamienił noc w dzień,

na śniegu ujrzałem tajemniczy cień.

 

I nagle zabrzmiały dzwoneczki,

po niebie jasnym przemknęły saneczki,

na których podróżował Gwiazdor poganiając batem

osiem smukłych renów o rogach rosochatych.

 

Szybciej niż orzeł gnał zaprzęg srebrny,

a woźnica gwizdał, pohukiwał, popędzał reny:

– Dalejże, Paziu, Meteorze, Błyskawico, Tancerzu!

– Dalejże, Piorunie, Kupidynie, Wichrze, Rycerzu!

 

Dalej, na szczyt werandy, na dach kamienicy,

zastukajcie kopytami w skrzydło okiennicy!

Jak zwiędłe liście, które wicher gna,

tak renifery ślizgają się po rynnach.

 

I sanie przeskakują z dachu na dach,

pędząc tam, gdzie dzieci marzą o zabawkach.

Naraz usłyszałem, gdzieś pod sufitem,

podskoki i grzebanie maleńkich kopytek.

 

Gdy rozglądałem się wokół,

ze zdumieniem przecierając oczy,

Gwiazdor wprost do pokoju

z kominka wyskoczył.

 

W kominie, miły ów staruszek,

wór prezentów taszcząc z mozołem –

wysmarował swój kożuszek

sadzą i popiołem.

 

Przewróciłem kałamarz,

gdy wysypał zabawki.

Wyglądał jak wesoły kramarz,

który rozłożył straganik.

 

W oczach miał wesołe iskierki,

w policzkach dołeczki!

Nos czerwony jak wiśnia,

rumieńce jak porzeczki.

 

Maleńkie usta

śmiesznie skrzywione w podkówkę

i brodę długaśną,

tak jak śnieg bielutką.

 

W zębach trzymał zapaloną fajeczkę,

z której wypuszczał dymiące kółeczka.

 

Szczerą miał twarz

i okrąglutki brzuszek,

co się trząsł, gdy śmiał się,

jak mleczny kożuszek.

 

Był pucołowaty, tłuściutki i tak stary,

że ze śmiechu spadły mi okulary.

 

Gwiazdorek mrugnął do mnie

i skinął ręką,

prosząc z uśmiechem,

bym się go nie lękał.

 

Nie rzekł ani słowa,

lecz prezenty poutykał szparko

we wszystkich pończoszkach

i przeróżnych zakamarkach.

 

Kładąc palec na ustach, skinął

głową siwą i zniknął w kominie.

Wskoczył na sanie i zagwizdał na reniferki,

i zaprzęg ruszył z kopyta, krusząc sopelki.

 

Usłyszałem jeszcze, zanim straciłem go z oczu:

wszystkim Wesołych Świąt życzę i dobrej nocy!

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl